Niewielka kładka koło ratusza w Bielsku-Białej od kilku lat zyskała miano „mostku miłości”, ze względu na wieszane tam kłódki przez zakochanych w dniu 14 lutego. Jednak niewiele osób pamięta, że jej powstanie budziło wiele emocji, które nie miały nic wspólnego z miłością.
Idea powstania tam przeprawy pojawiła się na początku lat 30-tych XX wieku, kiedy to uznano, że powstanie jej w tym miejscu zdecydowanie poprawiłoby pieszą komunikację pomiędzy oboma miastami.
Jednak na dobrą sprawę Bielsko i Biała rozpoczęły oficjalne pertraktacje na temat budowy kładki w 1935 roku. To wtedy w rejonie dawnych ogrodów zamkowych księcia Sułkowskiego, powstawało osiedle mieszkaniowe. Nowe budynki tam wznoszone, rosły w oczach, a dowcipnisie ze względu na większość inwestorów, którzy byli wyznania mojżeszowego nazwali ten obszar „TelAviwem”. Warto dodać, że ta nieformalna nazwa do dzisiaj funkcjonuje, wśród wcześniej urodzonych mieszkańców miasta.
W lipcu 1936 roku odbyła się wizja lokalna w sprawie kładki w ogrodach Sułkowskiego, a w październiku tego samego roku w wybranych miejscach rozpoczęto badanie gruntu pod przyczółki. Jednak ta propozycja magistratu Bielska nie przypadła do gustu władzom w Białej. W odpowiedzi bialanie napisali,: że nie godzi się na budowanie mostu w tem miejscu, a to spowodu zeszpecenia placu Ratuszowego przez rampę dojazdową 2 metry wysoką. Równocześnie samorządowcy zaproponowali zbudowanie kładki u wylotu ul. Św. Jana w Białej. To miejsce zostało przewidziane na duży most. Magistrat w Białej przekonywał, że powstająca kładka nie rozwiążę problemów komunikacyjnych miast, a jedynie zeszpeci otoczenie ratusza. Proponowane przez Bielsko rozwiązanie zakładało bowiem tylko ruch pieszych, gdy tymczasem Biała proponowała w niedalekiej odległości most, który zapewni swobodną komunikacje nie tylko pieszym ale również samochodom.
Budujemy mosty nie tylko dla pana starosty
W czerwcu 1937 r. Magistrat w Białej, zapytany raz jeszcze w tej sprawie, po raz kolejny zgłosił sprzeciw, co do budowania kładki koło Ratusza. W uzasadnieniu przekonywał, że w tym miejscu nie jest potrzebna, tym bardziej, że kilkadziesiąt metrów dalej powinien być wybudowany most z prawdziwego zdarzenia w ciągu ul. Św. Jana.
5 października odbyły się kolejne długie negocjacje z magistratem w Białej, celem zrobienia mostu i kładki w rejonie Alei Sułkowskiego. O tych negocjacjach i zmianach koncepcji oraz sporach pomiędzy samorządami można by napisać oddzielną książkę. Tutaj tylko podaję niezbędne informacje. Docelowy most miał kosztować 100 000 zł. Uzgodniono, że most będzie przechodził z Bielska do Białej na ul. Św. Jana. Natomiast przewidywany koszt kładki to 12 tys. zł, z czego burmistrz Białej zapowiedział, że da 5 tysięcy. Jednak kilka dni później, burmistrz Łuniewski z Białej poinformował, że rada miejska nie zgodziła się na tę lokalizacje i….cofa swoje zobowiązania. W tych okolicznościach miasta poprosiły o mediację wojewodę.
Zwołano na 4 listopada komisję rozstrzygającą, wspólną ze Śląskim Urzędem Wojewódzkim. Komisja uznała, że konieczne jest nie tylko budowanie kładki, ale również i mostu łączącego ul. Św. Jana w Białej z ul. Wilsona (dzisiaj Hugona Kołłątaja) w Bielsku. Ostatecznie uzgodniono, że most będzie budowany wspólnie, a kładka bez udziału Białej. Radny z Bielska Janusz zaproponował, by w takich okolicznościach od wszystkich Bialan przechodzących przez kładkę brać „rogatkowe”, przez co wywołał wesołość na sali obrad.
Po raz kolejny przy okazji tych negocjacji, które miały bardziej humorystyczny niż poważny przebieg, bardzo wielu mówców podkreślało, że istnienie jako oddzielnych bytów tych dwu miast, które już dawno stanowią jeden organizm jest… absurdalne. Gdyż animozje i ambicje poszczególnych ludzi zatrzymują swobodny rozwój obu miast.
W uzasadnieniu zaś powstania kładki czytamy, że: wskutek zabudowania parcel przy nowootwartej al. Sułkowskiego w Bielsku – daje się odczuć potrzebę nowego połączenia w tej dzielnicy między Bielskiem i Białą. (…) Al. Sułkowskiego jest najkrótszą drogą łączącą centrum miasta Bielska (plac przed Teatrem) z Białą i ruch na tej trasie zwłaszcza pieszy będzie bardzo znaczny. (…) W obecnym stanie rz. Białka ma umocniony murem oporowym jedynie prawy (wklęsły brzeg) od strony Białej. Korona muru oporowego położonego jest o około 10 cm poniżej katastrofalnej wielkiej wody. Od strony Bielska brzegi są nieuregulowane i zatapiane przez w. wodę. (….) Z tych względów najbardziej racjonalnem jest wykonanie tymczasowo do czasu uregulowania Białki możliwie taniej kładki prowizorycznej o świetle 20 m – pisał inż. J. Bartoszewski.
W styczniu 1938 roku ostatecznie Ministerstwo Komunikacji odrzuciło zastrzeżenia Miasta Białej do budowy kładki koło Ratusza, co pozwoliło na jej wzniesienie.
Biała kontratakuje mostem
Jak uważny czytelnik na pewno pamięta, budowa tej kładki odbywała przy sprzeciwie miasta Białej, która w tym samym czasie forsowała kilkadziesiąt metrów dalej budowę nie kładki, ale pełnego mostu. Magistrat z Białej przesłał do Bielska projekt. Jak łatwo się domyślić, w ramach odwetu Bielsko stwierdziło, że projekt jest przestarzały i wykona własny. Projekt wykonał Stanisław Hajduk i 9 lipca przedstawił kosztorys. Zmieniając np. szerokość drogi na 8 metrów, kiedy w projekcie wstępnym była ona przewidziana na 6 metrów. W uzasadnieniu inżynier napisał, że w chwili obecnej w obrębie miast znajdują się trzy mosty. Most Moniera, most kratowy i most kamienny, jak również cztery kładki. Poza tym buduje się most na przedłużeniu ul. Republikańskiej. Jednak w centrum miasta ruch nasila się na dwóch mostach, które są przeciążone i dlatego trzeba wybudować nowy, tym bardziej, że w Bielsku powstała nowa dzielnica mieszkaniowa. Jako najlepsze usytuowanie mostu wskazał miejsce gdzie łączy się ul. Św. Jana i plac Ratuszowy.
8 listopada przekazano 1400 złotych zaliczki na wykonanie planu. Równocześnie upoważniono zarząd do zaciągnięcia odpowiednich kredytów na rok 1938/39 celem wykonania mostu. Na to zadanie postanowiono zaciągnąć kredyt w wysokości 30 000 zł. Ostatecznie prace nad tą przeprawą wstrzymał wybuch II wojny światowej.
Mostek przejmuje nazwę
Jak widać z powyższego budowa tej niewielkiej kładki koło Ratusza spowodowała wiele komplikacji. Dla prawdy historycznej, trzeba też przypomnieć, że niechęć Bialan do dołożenia na kolejne mosty nie wynikała ze skąpstwa, lecz była efektem tego, że zarówno most główny na dzisiejszej ul. 11 Listopada, jak i most „Moniera” przy Sferze został zbudowany i później był utrzymywany w całości przez magistrat Białej! Magistrat Bielska, ani nie przyczynił się do jego budowy, ani też nie partycypował w jego późniejszym utrzymaniu. O czym wzmiankowałem we wcześniejszym artykule.
Kończąc, warto wspomnieć, że mostek obok ratusza zyskał też miano „krzywego mostku”. Jednak wielu znawców starych tradycji Bielskich podkreśla, że ta nazwa zarezerwowana była dla mostka znajdującego się u zbiegu ul. Cieszyńskiej. Po skanalizowaniu płynącego tam strumyka ślady po tej budowli zniknęły. Pozostała tylko, wśród wcześniej urodzonych, nazwa którą dzisiaj stosuje się również do kładki koło ratusza.
Jacek Kachel